Godziny otwarcia

 

Szczegółowe

godziny

otwarcia

Więcej

 

 

Katarzyna Ryrych, Koniec świata nr 13, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016

 

           koniec swiata 13 1 Za każdym razem, gdy bohaterką książki dla dzieci i młodzieży jest krnąbrna dziewczyna o rudych włosach, nasuwa się pytanie, czy bohaterka nie nawiązuje dialogu ze swą słynną poprzedniczką, wynalezioną i opatentowaną przez Astrid Lindgren – Pippi. Tym razem jednak, przeczytawszy Koniec świata nr 13, ma się ochotę powiedzieć: Pippi zyskała kolejną - tym razem Polską - koleżankę: Sabinę.

            Jednak ta nowa Pippi jest jeszcze dziwniejsza od swego pierwowzoru: gdy oryginalna Pippi domagała się prawa do bałaganu, Sabina sprząta, kiedy młoda Szwedka dumna była z tego, że jej ojciec jest piratem i murzyńskim królem, bohaterka książki Ryrych chce rodziców „normalnych”, uporządkowanych i silnie opiekuńczych. Rozrzutność i lekka ręka do wydawania pieniędzy ze skrzyni należącej do słynnej Pończoszanki są w polskim utworze przeciwstawione zdrowemu rozsądkowi oraz umiarkowaniu dziewczynki.

            Obydwie rudowłose bohaterki - szwedzka i polska - serca mają czyste, moralność najwyższej próby, a do tego siłę przekonywania jak rzadko kto. Pippi, jak pamiętamy, dysponuje nie tylko siłą argumentu, ale i argumentem siły – i to nadludzkiej. Swej mocy używa, by dawać „nauczkę” głównie dorosłym: że nie wolno oszukiwać, nawet samego siebie, że nie można nikogo kupić za pieniądze, nawet za całą ich skrzynię, i nie powinno się krzywdzić kogoś, kto nie umie się bronić.

            Pippi jako pierwsza zarezerwowała sobie prawo do wzrastania bez rodziców. Jej tata wolał być murzyńskim królem na dalekiej wyspie, niż zajmować się latoroślą. Do czego są przydatni rodzice? W zasadzie tylko przeszkadzają, a na wychowaniu dzieci to już nie znają się w ogóle – dlatego Pippi sama sobie mówiła, kiedy ma iść spać, posprzątać Willę Śmiesznotkę czy wziąć likarstwo.

            Sabina, mieszkająca na ulicy Koniec świata nr 13, nie ma najlepszego zdania o swych rodzicach. Oni nie są normalni – podobnie jak tata pirat. Bujają w obłokach, uprawiają sztukę przez duże „Sz”, z której nie da się wyżyć. Prowadzą „dom otwarty” w starej kamienicy. Pieniądze to u nich rzadko widywane zjawisko, przeciwnie niż liczni goście, dlatego wszystkich, jak się zdaje, utrzymuje babcia Funia („Nie dołożę ani funia!” – pokrzykuje w reakcji na kolejne wymysły swej córki artystki). Sabina marzy o normalnych rodzicach, takich z kredytem na dom i samochód oraz dobrze płatną pracą. Dlatego - podobnie jak w przypadku Pippi – ocena warunków życia dziewczynki może prowadzić do smutnej konstatacji, że urodziła się niedojrzałej dwójce ludzi, którzy nie zapewnili jej prawidłowych warunków wzrastania. Te warunki to: komórka, własny laptop, a w nagrodę za czerwony pasek – obóz językowy za granicą. Tego Sabina nie ma. Za to ma szczura Jurka i zdezelowany rower. Dziewczynka jest jednak tak samo przedsiębiorcza jak jej szwedzka koleżanka (z tą różnicą, że gdy Pippi wydaje, Sabina zarabia pieniądze): przy pomocy szczurka i roweru pomnaża swój kapitał w polskich złotych, sprzedając prace plastyczne matki na rogu ulicy. Tak właśnie to brzmi – jak patologiczna rodzina, dlatego za chwilę dziecko ma na głowie policję i dwie panie z MOPS-u, które chcą 12-latkę wysłać na kolonię nad morze – „kolonię karną”, jak z przekąsem dodaje babcia Funia. Pippi też, jak pamiętamy, miała do czynienia z władzami: policjantem, nauczycielką czy panią filantropką, którzy koniecznie chcieli dzieciaka wychować i umieścić w domu dziecka.

            Sabina początkowo buntuje się przeciw swym nieporadnym rodzicom, ale jej rewolta w końcu zwraca się przeciw rzeczywistości ekonomicznej po prostu. Twarde reguły gier rynkowych działają na niekorzyść jednostek takich, jak rodzice Sabiny, którzy próbują utrzymywać się ze sztuki, nie idąc przy tym na kompromisy i nie schlebiając gustom masowym.

            Książka Ryrych może przynieść pocieszenie wszystkim tym, którzy mają poczucie, że z ich rodzinami „jest coś nie tak”. Przesłanie powieści jest takie, że nieważne, czy jesteście „normalną” rodziną, obyście tylko byli – jak głosi modny ostatnio slogan wychowawczy - „wystarczająco dobrą” rodziną.

ER

Szukaj na stronie